[…] Grabarka temat pierwszy.
Twarze jakby te same,
w modlitwie, w skupieniu, w rozmowie z Bogiem,
wszyscy wyglądamy tak samo.
Grymas bólu ma twarzach pielgrzymów, wołanie o zmiłowanie
Wszystko jakby tu i teraz się działo
Szymona dzieło na naszą nadzieję […](„Pomięci Piotra Szymona” wybrany fragment tp)
Spotkanie w Muzeum Śląskim 24. października br. stało się okazją do prezentacji wspaniałego dokumentu – albumu zdjęć – po znanym fotografiku Piotrze Szymonie, nazywanym także artystą tworzenia czarno-białych obrazów, obok których nie da się przejść obojętnie.
Organizatorem promocji albumu, który wydało ASP, było Muzeum Śląskie. Spotkanie odbyło się w ramach comiesięcznych spotkań w czytelni pn. „Sztuka czytania”. Funkcję moderatora dyskusji o twórczości Artysty powierzono kuratorowi wystawy poświęconej dorobkowi Piotra Szymona, Adzie Grzelewskiej. Wzięło w niej udział kilka wybitnych osób, takich jak: gość z Czech – prof. dr hc Jindřich Štreit z Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie, mistrz Piotra i promotor Jego pracy bakalarskiej i magisterskiej, JM Rektor ASP, prof. dr hab. Antoni Cygan, dr hab. Piotr Muschalik, redaktor naczelny albumu, Katarzyna Wolny, projektantka, dr Bożena Cząstka Szymon, żona Piotra, Józef Wolny, kierownik działu fotografii w „Gościu Niedzielnym”, przyjaciel Piotra Szymona oraz fotoreporter – Arkadiusz Gola.
Album pt. „Piotr Szymon. Fotografie” zawiera /… / zdjęć, głównie prezentowanych na wystawie, ale jest tam wiele innych fotografii z podstawowych cykli Piotra Szymona. Są również teksty analizujące fotografie, życiorys twórcy, kalendarium oraz zestaw wystaw indywidualnych i zbiorowych. Autorzy tekstów obecni w sali to: Jindřich Štreit, Dorota Głazek, Bożena Cząstka – Szymon, Ada Grzelewska, Piotr Muschalik. Nie było tylko autorki znakomitego eseju – Elżbiety Łubowicz z Wrocławia. Najwięcej informacji opracowała wdowa po twórcy – nie tylko artykuł wspomnieniowy, ale uporządkowane, szczegółowe fakty życiorysu, także zestaw pośmiertnych wystaw indywidualnych i zbiorowych oraz publikacji o twórczości męża. Pomagał jej w tym szwagier, Andrzej Szymon.
Poniżej zbiory prywatne Dr Bożena Cząstka – Szymon. Album „Piotr Szymon. Fotografie” Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach 2017. / fot. Piotr Szymon.
Obydwoje przedarli się też przez gąszcz negatywów i odbitek Piotra, by wydobyć najważniejsze i typowe dla Artysty prace. Powiększono je później na wystawę, włączono też do albumu. Wdowa od wielu lat stara się, by utrwalić pamięć o mężu i Jego twórczości. Przygotowała od 2006 roku 10 wystaw, pomagała w kilku prezentacjach prac Piotra w kraju i za granicą, zorganizowała też na pięćdziesięciolecie męża konferencję w bielskiej Akademii Techniczno-Humanistycznej.
Trudno jest w suchej relacji oddać klimat tego niecodziennego spotkania, które toczyło się w atmosferze wspomnień po tym nietuzinkowym człowieku, jakim był Szymon. Podczas toczącej się dyskusji wielokrotnie podkreślano, że są rzeczy, których nie da się wyuczyć, to coś trzeba mieć, i to coś miał właśnie Piotr. Bardzo mocno podkreślał tę jakże wspaniałą cechę charakteru profesor Štreit, były wykładowca Szymona. Wszyscy rozmówcy zgodni byli co do tego, że utraciliśmy wielką postać, człowieka nader skromnego, prawego, altruistę, który potrafił jednym spojrzeniem zjednać sobie przyjaciół, jednym gestem pozyskać zaufanie jeszcze przed chwilą nieznanych sobie osób. Mówienie o kimś, że to dobry człowiek nie jest dziś popularne, lecz jak inaczej można powiedzieć o tym człowieku? – Piotr Szymon po prostu był dobrym człowiekiem.
Potwierdzeniem tych słów była z pewnością wypowiedź młodszego brata, który wspominał czasy dzieciństwa, kiedy to Piotr nie wiedząc jeszcze, co to aparat fotograficzny, obserwował ludzi, malował ich twarze, rejestrował na kartkach papieru ich zachowania. To wtedy zaczynał dokumentować po raz pierwszy oczami dziecka otaczający go świat. Jako, że rodzina Szymonów była głęboko wierząca, nie brakowało w dziecięcych tematach Piotrusia, motywów religijnych. Kiedy dziś spoglądamy na Jego dorobek dochodzimy do wniosku, że tak zostało. Że było to swego rodzaju przesłanie, wręcz sposób na życie Piotra.
Nad głowami zaproszonych gości – na ekranie ukazywały się fotografie, autorstwa, Szymona, zamieszczone w albumie. Karuzela życiowych ludzkich zdarzeń pobudzała naszą wyobraźnię. Przemawiały do nas, z ekranu obrazy ludzkich wzlotów, i upadków. Każdy gest, grymas twarzy, spojrzenie, niosą za sobą w tych pracach jakiś nieprawdopodobny, bardzo trafny przekaz. Fotografia, na której nie ma twarzy, tylko ręce złożone w modlitwie oplecione paciorkami różańca – odpowiednio uchwycony moment, gra światła powoduje, że wpatrując się w ten obraz słyszymy gdzieś w środku „Zdrowaś Mario”, zaś dłonie, kurczowo trzymające bochenek chleba, przywołują słowa, w których za chwilę dosłyszymy jakby echo na początku ledwo dosłyszalne, a już po chwili całkiem wyraźnie słowa ”Chleba naszego powszedniego”. Każdy z obrazów, który tworzył, przemawia do nas inną historią. Szymon stronił od wyreżyserowanych zdjęć, dla niego uchwycenie właściwej chwili, było najważniejsze. Dokument w pełnym tego słowa znaczeniu, a jednak coś więcej, bowiem w Jego pracach, było wiele miejsca na epickie, przepełnione humanizmem treści.
Jesienna szaruga, staruszka pochylona stara się pokonać wiatr, uparcie dąży do celu z naręczem chrustu na plecach. Wpatrując się w ten obraz słyszymy złowrogie podmuchy wiatru i ciężki oddech zmęczonego życiem człowieka. Romskie dzieci na Słowacji. Ich spojrzenia, uchwycony gest – takie prawdziwe, takie nieprzekłamane. Poezja zawarta w obrazie. Czy to możliwe, by to wszystko ożywić – tchnąć życie w zimną bezduszną kliszę filmu? Niewielu to potrafi, bo taką umiejętność się ma lub nie. Kiedy jednak słuchaliśmy wypowiedzi ludzi sztuki i nauki, profesorów, którzy mieli ścisły kontakt z Szymonem, trudno się dziwić Jego fenomenowi, skoro miało się szczęście spotkać na swej drodze takich nauczycieli.
Zaskoczeniem dla wielu będzie to, że Piotr Szymon zanim został powszechnie szanowanym, docenianym dokumentalistą, zaznał ciężkiego chleba, bowiem na początku swojej drogi był górnikiem, poznał ciężką pracę, gorzki smak własnego potu. Kto wie, czy podziemia kopalni nie stały się przypadkiem inspiracją do tworzenia wielkich rzeczy w niedalekiej przyszłości. To nie byłby pierwszy tego typu przypadek. Wielu górników pisze książki, tworzy wiersze, maluje. Ciężka praca, poznawanie wartości życia w pełnym tego słowa znaczeniu wychowuje człowieka, często pomaga we właściwym zrozumieniu sensu życia…
Godało se u nos, że tych których sobie Bóg umiłował, zabiera do siebie zawczasu. A może jest tak, że Szymon potrzebny był tam, by dokumentować dzieło Stwórcy? Któż bowiem mógłby to zrobić lepiej od Niego.
Piotr Szymon, jest z nami dzięki swoim obrazom, odszedł tylko na chwilę. Nie wróci, bo zrobił swoje… Nam pozostaje wierzyć, że nadejdzie taki czas, kiedy jeszcze raz podziękujemy Mu za Jego dobrą robotę już tam po „drugiej stronie”.
Miała być relacja – a wyszło jak zwykle, bo tak to jest z tym Szymonem, kiedy to nie pióro pisze, a serce dyktuje słowa, bo;
[…] Nie muzykiem jestem, a muzykantem słowa,
nie skrzypce, a gęśle są moim instrumentem.
Gram krótko, proste melodie,
i czasami się zdarza, że nie na temat […]
(wybrany fragment „O sobie” tp)Piotrowi Szymonowi w dowód pamięci…
Autor: Tadeusz Puchałka
Dodaj komentarz