W dzisiejszych czasach każdy ma możliwość podzielenia się swoim zdaniem, napisania artykułu, nazwania go postem i umieszczenia w Internecie. Korzystając z nieograniczonego dobrodziejstwa XXI wieku, postanowiłam tchnąć ducha w zmęczone ciało mojego dziadka i wskrzesić jego prawdziwą pasję – „bajanie o starych czasach”.
Miałam 7 lat kiedy mój dziadek wraz ze swoimi przyjaciółmi zainicjowali powstanie lokalnej gazety. Mój dziadek, który zawsze zafascynowany był lokalną kulturą i historią, zaczął wydawać swoje artykuły – stał się dla mnie uosobieniem DD Reportera. Całe szczęście w zakamarkach rydułtowkiego domu moich dziadków zachowało się drobne archiwum „Kluki”. Dlaczego „Kluka”?
Towarzystwo Miłośników Rydułtów długo szukało odpowiedniej nazwy dla miejscowej gazety. Po dyskusji doszliśmy do porozumienia, że trafny i oparty na dostępnych źródłach historycznych będzie tytuł „Kluka”.
W kronice Rydułtów (Chronik von Rydultau) dr Leopalda Walli na stronie 8 znaleźć można informację dotyczącą znaczenia tego wyrazu (autor powołuje się na „Dzieje miasta Rybnika i dawniejszego Państwa Rybnickiego na Górnym Śląsku” autorstwa Franciszka Idzikowskeigo, którą wydano w 1861 r. w Wrocławiu). Otóż na początku XIX wieku na terenie dzisiejszych Rydułtów do chwili ujednolicenia ustawodawstwa panował ustrój patriarchalny. Wszyscy miejscowi zagrodnicy byli upoważnieni do głosowania i decydowania o istotnych sprawach gminy. Zgromadzenie gminne zwoływało członków za pomocą „kluki”. Była to gruba, krzywo wyrośnięta gałąź, przybliżona kształtem do laski, na której zawieszona była kartka informująca o dniu, godzinie i porządku obrad. Laskę tę każdy upoważniony do udziału w zgromadzeniu był zobowiązany po przeczytaniu kartki oddać sąsiadowi, a ten znów następnemu. Często się zdarzało, że „kluka” bardzo opieszale kursowała wśród zagrodników, a nieraz nawet któryś zapomniał ja podać dalej sąsiadowi, co było powodem kłótni i swarów. Zgromadzenia gminne odbywały się przeważnie pod znakiem wielkiej gadatliwości. Sołtys zmuszony „był wydać wiele energii”, aby kłótliwych rajców naprowadzić na właściwy temat dyskusji.
Mamy nadzieję, że nasza „Kluka” nie będzie powodem waśni, tylko elementem scalającym społeczeństwo Rydułtów i źródłem rzetelnych informacji.
Jeśli wynikną zastrzeżenia dotyczące niewłaściwej nazwy naszego pisma, prosimy o kontakt z zespołem redagującym, którego siedziba znajduje się w Miejskim Ośrodku Kultury (Kino „Wawel”). Przyjęliśmy bowiem zasadę, że ten tytuł może być, ale nie musi, jeśli ktoś z czytelników zaproponuje bardziej adekwatną nazwę.
E. Brzezinka, „Dlaczego Kluka?”
„Kluka”, marzec 1994, Nr. 1.
Pod nazwą „Kluka” Towarzystwo Miłośników Rydułtów wydaje gazetę po dzisiejszy dzień.
…….
Stary kawał z brodą:
Dziadek ogląda świadectwo wnuka i mówi:
– Co? Z historii masz 4? Ja miałem zawsze 5!
– Ale dziadku, za Twoich czasów z historii było mniej do nauki!
W mojej wersji brzmiało to: „Dziadku, Ty uwielbiasz historię, a dla mnie to nuda!”. Do dziś raczej nie zmieniłam zdania, historia nigdy nie zaczęła mnie fascynować. Z biegiem lat, doświadczenia i zjedzonych rolad zaczęłam jednak doceniać regionalny patriotyzm. Szybko zrezygnowałam z pierwszego pomysłu – dokładnego zapoznania się z biblioteczką dziadka. Oprócz niesmaku do historii, zniechęcił mnie kurz, język niemiecki oraz strach o zniszczenie pożółkłych kartek Wybrałam zdecydowanie łatwiejszą drogę, postanowiłam przeczytać artykuły napisane przez mojego dziadka do czasopisma „Kluka”. Swoją drobną karierę dziennikarską zaczął od rubryki „Czy wiesz, że…”
Pierwszą wzmiankę o Rydułtowach napotykamy w spisie wsi należących do Księcia Raciborskiego, sporządzanego w 1228 r. W spisie tym wymienia się też Biertułtowy obok Rydułtów jako dobra Księcia. Powstanie tych osad nastąpiło zapewne na zasadzie darowizny, Książę dając swym dworzanom kawał lasu, pozwolił się tam osiedlić, karczować i gospodarować. Ziemię tę otrzymali dworzanie za zasługi na polu walki bądź za wierną służbę. Prawdopodobnie już od założenia Rydułtów stanowiły wolne sołectwo, którego nazwa powstała przypuszczalnie od pierwszego wolnego sołtysa imieniem Rudolf. (…)
Ciekawie przestawia się zarządzenie dotyczące składania przysięgi w spornych sprawach granicznych wydane w 1561 r. przez Opolski Urząd Ziemski. Otóż rycerze przysięgali stojąc z odkrytą głową i podniesionymi palcami, zaś chłopi tylko w koszuli, klęcząc w grobli na łokieć głębokiej i trzymając kawałek darni na głowie. (c.d.n.)
E. Brzezinka, „Czy wiesz, że..”
„Kluka”, maj 1994, Nr. 2.(fragmenty)
Dnia 4.01.1559 r. wydano rozporządzenie głównego starosty Jana Oppersdorfa, według którego świadczenia każdego chłopa, z każdego łanu rocznie były takie:
- zaorać, zebrać i zawieźć do stodoły jedną miarkę zboża latem je jedną miarkę w zimie,
- przez jeden dzień w roku wozić gnój,
- wykonać jeden przewóz według woli pana,
- zawieść kwartalnie pełen wóz drewna,
- przy budowie zawieźć po jednej furze drewna, kamieni i wapna,
- przez jeden dzień żąć siano, zżęte wysuszyć i zawieźć,
- przez jeden dzień pomagać w stawianiu płotów,
- łowić ryby i zawieźć je do zbiornika, za co ma otrzymać w każdym dniu strawę z ryb,
- stróżować,
- na każde polowanie musiała się udać z poszczególnego domu jedna osoba (z wyjątkiem okresu żniwnego).
- kobiety muszą rocznie pracować dwa dni przy lnie, konopiach lub ogrodzie, oraz myć i strzyc owce, a ponadto prząć,
- jeżeli zażąda się dalszych posług, wtedy należy zapłacić codziennie po 12 halerzy i pożywienie.
Poza wymienionymi pracami każdy chłop pańszczyźniany i jego rodzina musieli w czasie żniw kolejno zgłaszać się do pana i wykonywać roboty, które przydzielono, o ile zaszła taka potrzeba.
E. Brzezinka, „Czy wiesz, że..”
„Kluka”, lipiec 1994, Nr. 4.(fragment)
Muszę przyznać, że podziwiam bardzo mojego dziadka za dokładność i szczegółowość jego bibliograficznych poszukiwań.
…….
Z czasów dzieciństwa wspominam wiele wieczorów, kiedy dziadek próbował mnie i moją siostrę zachwycić lokalną historią. Dzielnie znosił nasz totalny brak zainteresowania przekazywanymi faktami, a my dzielnie wsłuchiwałyśmy się w kolejne dykteryjki. Najbardziej zapamiętałam i polubiłam opowieści architektoniczno-historyczne dotyczące największej atrakcji turystycznej Rydułtów – tunelu kolejowego. Zachęcam do zapoznania się z historią tego inżynieryjnego dokonania.
Najstarsze linie kolejowe na Górnym Śląsku budowano w latach 50 – tych zeszłego stulecia. Budową zajmowały się prywatne spółki akcyjne. Jedną z tych spółek była tzw. „Wilhelmsabn”, która przeważnie na południu Górnego Śląska budowała nowe linie kolejowe. (…)
Na odcinku Czernica–Rydułtowy zarząd spółki oparł się na planach wykonanych na zlecenie właściciela kopalni Charlotte profesora dr. Kuh. Plany te wykonane w 1851 r. miały połączyć kop. Charlottę z koleją. Dałoby to wielkie możliwości eksportu węgla na rynki niemieckie i austriackie. Koncesję otrzymano w dniu 9.8.1853 r.
Dnia 1.1.1855 linia kolejowa dociera już do Czernicy. Teraz budowniczym kolei stanęło na drodze wzniesienie rydułtowskie, które się ciągnie z wschodu na zachód. Wzdłuż tego wzniesienia w latach 50 – tych XIX w. wybudowano główną arterię komunikacyjną Racibórz-Rybnik. Właśnie to wzniesienie musiano przebić tunelem o głębokości 10 m i długości 723 m. Budowa tunelu trwała od 1853-1856. Od samego początku budowniczowie tunelu napotkali na duże trudności, z którymi się na wstępie nie liczono. Duże ilości wód gruntowych oraz kurzawka (mieszanka plastyczna iłów, gliny i piasku), utrudniała pracę górnikom. (…) Po ukończeniu budowy dnia 5.9.1857 r. w skutek nadmiernego naporu mas ziemnych i kurzawki tunel się zawalił na długości 100 m. W związku z zawałem stało się konieczne wybudowanie linii obejściowej tzw. „Interimsbahn” o długości 3.683 km. Ślady tej linii są dziś jeszcze widoczne. Na tym odcinku odbywał się ruch aż do 20.12.1858 r. w którym to dniu, po naprawie tunelu, otwarto ruch na całej linii Nędza-Ligota (Huta Idy). (…)
Po zakończeniu prac przy budowie tunelu znaczną część miejscowych robotników zmuszona była poszukać pracy. Ze względu na nabyte doświadczenia znaleźli pracę przy budowie dróg i tuneli w Kownie, Wilnie, Odessie, gdyż ceniono ich jako dobrych fachowców. Niedaleko wylotu tunelu po lewej jego stronie w 1910 r. nastąpiło osunięcie się ziemi. Na powierzchni powstały sporej wielkości zapadliny oraz zniszczony został lasek sosnowy.
Początek wojny w 1939 r. oznajmił rydułtowianom potężny huk powstały w czasie eksplozji w tunelu. Polska jednostka wojskowa wykonała swój rozkaz w celu utrudnienia natarcia wojsk niemieckich zdetonowano tunel i przerwano komunikację drogową i kolejową. Naprawą zniszczonego tunelu zajęła się niemiecka firma Philipp Holzmann z Berlina. (…)Prace nad ponownym uruchomieniem trwały dwa lata. Przyczyną tego była znowu kurzawka. Ponieważ roboty nie postępowały naprzód, zastosowano zamrażanie górotworu przez agregaty chłodnicze. (…)
W 1982 roku (…) jeszcze raz wkroczyły ekipy budowlane do tunelu. Przyczyną tego był za mały przekrój tunelu, który nie pozwalał na przeprowadzenie trakcji elektrycznej i tym samym pociągów elektrycznych. Dzieła tego podjęły się Z.R.G „ROW” w Rybniku przy współudziale Śląskiej DOKP Katowice oraz ZBR „Budkop” Mysłowice. Roboty zakończono w maju 1989 r.
Tak zostało poszerzone okno na świat. Tunel pomimo swojej atrakcji turystycznej był również dobrodziejstwem dla Rydułtów. Otworzył drogę na zachód, dał zielone światło dla handlu, eksportu, podróży, które łączą ze sobą ludzi. Dlatego pamiętajmy o tej myśli technologicznej naszych przodków. W 1996 roku będziemy obchodzić 140-lecie istnienia tunelu, materialnej i kulturowej budowli naszego miasta.
E. Brzezinka, „Czy wiesz, że.. Rydułtowski tunel”
„Kluka”, wrzesień 1995, Nr. 18.
Do dzisiejszego dnia często wysłuchuję opowieści dziadka dotyczące wojny, którą przeżył będąc cały czas w Rydułtowach. Obserwował przejścia więźniów, przejazdy artylerii, był świadkiem wielu nieszczęść. Opowieści te zaczyna zawsze od tego jak to mając 13 lat nad ranem dnia 1 września 1945 r. obudził go potężny huk spowodowany wysadzeniem tunelu. Dlatego historia tunelu rydułtowskiego jest ważna również dla mnie.
Autor: Jadzia Brzezinka
Foto: Grzegorz Gawenda
Dodaj komentarz