Hasło Polak potrafi wykorzystywane było od dawna do różnych celów, także tych delikatnie rzecz ujmując złośliwych. Sytuacja z którą mamy do czynienia od jakiegoś czasu, po raz kolejny zmusza nas do uruchomienia wrodzonej nam wyobraźni, tym razem chodzi tu o sprostanie restrykcyjnym przepisom ochrony środowiska. Narodem jesteśmy z Naturą związani od wieków aż nadto, dlatego słuchając doniesień o niszczącej fali pojawiającego się śmiercionośnego smogu, który dał o sobie znać, jakby odwrotnie proporcjonalnie do źródeł jego powstawania, innymi słowy im mniej hut i koksowni w Polsce tym więcej smogu, może więc powinniśmy rozpocząć odbudowę tego przemysłu?
Tak czy owak nikomu nie spieszno sąsiadować ze smrodem, więc należy zrobić wszystko aby się go pozbyć. Co głowa to rozum, i nie ma takiego problemu, któremu by Polak nie stawił czoła. Dobrze się stało iż wraz z zakazami płynącymi z UE, a także niektórych Urzędów Wojewódzkich, zaczęło powstawać wiele firm i instytutów badawczych starających się zażegnać owo zagrożenie, a tym samym nie powodować kolejnych zakazów o zgrozo palenia węglem, których to koszty z reguły ponoszą obywatele, a byliśmy już o krok od tej tragedii.
Przywykli do radzenia sobie w życiu, staramy się sami dostosowywać nasze poczciwe a jeszcze sprawne kotły CO do tego aby nie zatruwały środowiska. Jedną z takich „złotych rączek” mieliśmy okazję poznać w miejscowości Łaziska Górne (Woj. Śląskie).
Pan Bogdan Gizdoń po przeczytaniu artykułu autorstwa J. Bauerka, postanowił domowym sposobem unowocześnić swój kocioł centralnego ogrzewania, instalując w jego wnętrzu tak zwaną kierownicę płomienia i spalin, starając się przy tym działać ściśle z zaleceniami autora materiału źródłowego. Próby jak sam potwierdza przeszły jego najśmielsze oczekiwania.
Sam proces modernizacji czy też wprowadzania tej innowacji nie jest skomplikowany, a polega on na tym, informuje pan Gizdoń, że wykorzystujemy w tym przypadku tak zwane spalanie współprądowe.
[…]Ja w tym celu zastosowałem blachę żaroodporną grubości 8mm, którą włożyłem do pieca zostawiając od tylnej ściany i od rusztu 11cm. wolnego miejsca. Rozpalanie odbywa się od góry, natomiast pod blachę kładziemy określoną ilość węgla. Proces spalania stopniowo przemieszcza się pod blachą (kierownica płomienia). Inaczej, płomień przemieszcza się w kierunku drzwiczek zasypowych pieca. Cały ten proces trwa około 20 godzin. Po dłuższym użytkowaniu stwierdziłem, że oszczędziłem dzięki wprowadzeniu tego pomysłu około 1/3 paliwa mniej, zanim to proste urządzenie zamontowałem w moim kotle.
Mieszając „gruby sortyment węgla – kostkę węglową” z sorbentem w ilości 2-4% (na całkowite załadowanie pojemności pieca), uzyskałem dzięki temu reakcję spalania siarki, i dopalania tak zwanych benzopirenów i innych gazów pirolitycznych, co podwyższa efektywność energetyczną spalanego materiału.
Zadowolony z doświadczenia postanowiłem się z tym doświadczeniem podzielić, resztę pozostawiam ekspertom. Zdaję sobie sprawę, że wszystko to wymaga dopracowania a także zaopiniowania[…]
Badania nad wdrożeniem tego pomysłu trwają, już, są pierwsze sygnały świadczące o sensowności wprowadzenia tej technologii na szerszą skalę.
Autor: Tadeusz Puchałka
Dodaj komentarz