O świętym Jacku

fot. Barbara Maria Czernecka
fot. Barbara Maria Czernecka

ŚWIĘTY JACEK ODROWĄŻ Z KAMIENIA ŚLĄSKIEGO urodził się w 1183 roku w znaczącej rodzinie szlacheckiej o pochodzeniu morawsko-śląskim. W Polsce były to czasy rozbicia dzielnicowego i lata panowania Księcia Kazimierza Sprawiedliwego z dynastii Piastów. Szczególne zagrożenie stanowiły wtedy najazdy Tatarskie.

Rodzinna wioska tego świętego położona jest na wapiennym wzniesieniu w środku trójkąta pomiędzy Opolem, Krapkowicami i Strzelcami. Był to kiedyś stary gród rycerski. Dzisiaj dokładnie w miejscu komnaty, w której Jacek przyszedł na świat jest kaplica zamkowa pod Jego wezwaniem.

Chrzcielne imię świętego, Hiacynt, jest pochodzenia greckiego i oznacza „kwiatek”. Przepięknie ten oto nasz rodak zakwitł w historii Europy Środkowej i na jej gruncie porozsiewał nasiona dobrych owoców swojego ziemskiego życia.

Już w latach dzieciństwa wyróżniał się gorliwą pobożnością. Pewnie, dlatego, jego stryj Ksiądz Biskup Krakowski Iwo Odrowąż, zachęcił go do stanu kapłańskiego i dość szybko, po ukończeniu szkoły przykatedralnej, udzielił mu święceń, po czym wysłał na dalsze nauki do Pragi w Czechach, a potem do Bolonii we Włoszech i francuskiego Paryża.

Jacek powrócił stamtąd z tytułem doktora Teologii i został mianowany kanonikiem oraz kaznodzieją. Początkowo działał w Krakowie, gdzie wręcz zajaśniał cnotami kapłańskimi.

Kiedy ksiądz biskup Iwo Odrowąż, jako kanclerz księcia Leszka Białego, podróżował do Rzymu, zabrał ze sobą Jacka i jego kuzyna, błogosławionego Czesława, oraz współpracującego z nimi niemieckiego kapłana Hermana. Tam i wtedy poznali oni Dominika Guzmana, Hiszpana, założyciela zakonu kaznodziejskiego, zwanego Dominikańskim. Święty ten zasłynął także z propagowania modlitwy różańcowej. Kapłani z Polski byli wręcz zachwyceni jego misyjną działalnością.

fot. Barbara Maria Czernecka
fot. Barbara Maria Czernecka

Święty Jacek przyjął habit dominikański w Środę Popielcową 24 lutego 1221 roku. Miał wtedy około 37 lat. Wracając do ojczyzny, razem ze swoimi towarzyszami, po drodze zakładali klasztory: w austriackiej miejscowości Fryzak, Znojmie, Igławie, Ołomuńcu, Pradze i we Wrocławiu. W Krakowie Zakon Dominikański otrzymał od biskupa Iwona kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy. Stąd też naszego bohatera nazwano „bratem Jackiem od Świętej Trójcy”.

Nie ograniczał się on tylko do organizowania życia klasztornego, lecz ochoczo podejmował działalność misyjną. Stanął też na czele wyprawy podążającej ku Mazowszu i na Pomorze. Założył Zakony Dominikańskie w Gdańsku, Kamieniu Pomorskim oraz w Straslundzie.

Szczególnie interesująca jest Jego wschodnia podróż na Ruś Białą i Czerwoną. Wędrował naddnieprzańskimi szlakami handlowymi. Nawiedzał liczne wioski, miasta oraz szlacheckie grody. Dotarł do Kijowa, gdzie również założył kaznodziejski Zakon Dominikański przy Kościele Najświętszej Maryi Panny. Przyczynił się do powstania, działającej przy tym, szkoły dla miejscowych katolików. Skutecznie przekonywał wyznawców prawosławia do uznania Stolicy Apostolskiej w Rzymie. Stąd podróżował do Czernichowa, Smoleńska i Moskwy.

W 1242 roku na Kijów najeżdżają Tatarzy i sieją ogrom zniszczenia. W tejże zawierusze wszystko oni demolują, również drewniany kościół i klasztor. Z tym wydarzeniem związana jest piękna legenda o Świętym Jacku. Uchodząc z palącej się świątyni, zabiera naczynie z przechowywanym Najświętszym Sakramentem. Słyszy jednak głos Matki Bożej z alabastrowego posągu:

– Jacku! Syna Mojego zabierasz a Mnie tu zostawiasz? Chcesz dopuścić, aby Mnie niewierni pohańce znieważyli?!
– Nie mam tyle siły, abym Cię, Najświętsza Panienko, mógł udźwignąć. – Odpowiedział jej zdesperowany.

Maryja zapewniła go:
– Nie lękaj się, Syn Mój da ci siły, abyś Mnie mógł wynieść z tego miejsca.

Święty Jacek, rzeczywiście w jednej ręce trzymając monstrancję, do drugiej chwycił kamienny posąg, który stał mu się dziwnie lekkim. Bezpiecznie przeszedł przez sam środek obozu barbarzyńców. Dostał się nad brzeg rzeki Dniepr, którą cudownie przekroczył suchą nogą. Potem z uratowaną figurą dotarł do Halicza i Lwowa, gdzie sprowadził kaznodziei dominikańskich, ocalałych z pogromu tatarskiego.

Bracia ci wrócili do Kijowa dopiero w XIV wieku i nazwani tam zostali „Jackami”. Z ich grona wywodzili się późniejsi biskupi kijowscy.

Święty Jacek miał jeszcze zwiedzić wybrzeże Morza Czarnego oraz wyspy Morza Egejskiego. Na Węgrzech nawracał dzikich Jazyngów. Podobno dotarł nawet do Chin i Tybetu.

Ostatnie lata swojego świętobliwego życia spędził w Krakowie, gdzie głosił kazania, spowiadał i nawracał. Zmarł tam 15 sierpnia 1257 roku, a więc w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, do której żywił szczególne nabożeństwo. Uroczystości pogrzebowe celebrował Ksiądz Biskup Krakowski Jan Prandota, krewny ze strony jego rodzonej matki. Święty Jacek kanonizowany został w 1594 roku przez Papieża Klemensa VII.

Relikwie Świętego Jacka do dzisiaj czczone są w krakowskim Kościele pod wezwaniem Trójcy Świętej w specjalnej kaplicy usytuowanej na miejscu jego klasztornej celi.

Pozostawił On po sobie wielką spuściznę niezliczonych dobrodziejstw. Spisano aż 700 cudów za Jego wstawiennictwem w tym 54 wskrzeszeń umarłych. Rozrosło się 150 klasztorów Dominikanów, którzy zawsze niestrudzenie przyczyniali się do przekazywania Polakom owoców kontemplacji.

Święty Jacek z podróży do Rzymu przywiózł pierwsze orzechy, zwane tam „żołędziami Jowisza”. Kiedy wyrosły u nas w dorodne drzewa ogrodowe, nazwano je właśnie włoskimi. Placki jego imienia, podobne do pizzeriny, są coraz bardziej popularne wśród młodzieży podczas spotkań na Polach Lednickich. Zawdzięczamy mu również ów słynny przysmak kulinarny: „Pierogi Ruskie”, w których zasmakował podczas klęski głodu w Kijowie.

Możliwe jest, że figura Matki Bożej, którą święty Jacek uratował z palącego się kościoła zachowała się do naszych czasów. Jest tylko problem rozróżnienia tej autentycznej spośród dwóch roszczących sobie prawa do tytułu „Madonny Jackowej”. Pierwszą jest statua czczona w Archikatedrze Przemyskiej. Druga, została przeniesiona z Lwowa do Bazyliki Ojców Dominikanów w Krakowie. Obydwie są bardzo piękne, ale posiadają cechy charakterystyczne dla rzeźb późniejszych. To zaś tylko pobudza do nowych poszukiwań ukrytej w nich prawdy.

Jacek Odrowąż, jako jedyny święty pochodzący z Polski, jest umieszczony na kolumnadzie Berniniego, okalającej Plac przed Bazyliką Świętego Piotra w Rzymie. Jest to chyba jego największe ziemskie wyróżnienie. Najlepsze nagrody za swoje zasługi dla głoszenia Królestwa Bożego odbiera już tylko w Niebie.

Przykładem ikonograficznego przedstawienia Świętego Jacka jest prezentowany oleodruk, pozostały po przedwojennej introligatorni częstochowskiej. Wizerunek przedstawia postać zakonnika w czarno-białym habicie dominikańskim na tle fragmentu gotyckiego kościoła i górzystego krajobrazu. Jego głowę spowija aureola. Święty w prawej dłoni trzyma monstrancję lub kustodię z Najświętszym Sakramentem. W lewej ręce dźwiga figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Spod szat widnieje różaniec, którego nabożeństwo skutecznie w Polsce wypromował.

Dla kolekcjonerów znamienny jest numer katalogowy 262. Drobna czcionka w prawym dolnym rogu, „Printed in Germany”, wskazuje na niemiecką drukarnię. Zaś podpisy w brzmieniu różnych języków: ST. HYACINTH, ST. HYACINTHE, S. GIACINTO, SAN JACINTO, ŚW. JACEK; wyjaśniają do jakich krajów obraz ten był przeznaczony. Świadczy to o długowiecznym i międzynarodowym kulcie Świętego Jacka, pochodzącego ze Śląska.

Barbara Maria Czernecka

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*