Z cyklu znani – nieco zapomniani: Joseph Pulitzer

Joseph Pulitzer / fot. Commons.wikimedia.org
Joseph Pulitzer / fot. Commons.wikimedia.org

JOSEPH PULITZER – (*10 kwietnia 1847 Węgry. +29 października 1911 Charleston – Karolina Południowa).

Czas odetchnąć nieco przed szaleństwem sylwestrowej nocy, i może warto właśnie teraz przypomnieć sobie kilka ważniejszych dat z życia znanych a ważnych z wielu powodów dla nas, postaci. Joseph Pulitzer pochodził z rodziny węgierskich Żydów. Urodził się w 1847 roku na Węgrzech, jako siedemnastoletni młodzieniec wyemigrował wraz z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Brał udział w Wojnie Secesyjnej po stronie Unii. Od najmłodszych lat przejawiał chęć zapisywania i dokumentowania ważnych wydarzeń. Marzeniem młodego Pulitzera było, aby w przyszłości zostać dziennikarzem.

Joseph Pulitzer / fot. Commons.wikimedia.org
Joseph Pulitzer / fot. Commons.wikimedia.org

Był człowiekiem ambitnym i upartym co pewnie spowodowało, że jego marzenia się spełniły. W roku 1878 rozpoczął wydawanie w St. Luis „Post Dispatch”, które to pismo wychodzi do dnia dzisiejszego a z największym nakładem 407 754 zostało umieszczone na 24 miejscu listy znanych wydawnictw prasowych Stanów Zjednoczonych. (Aktualny właściciel Lee Enterprises). W roku 1883 zarządzał nowojorskim dziennikiem”The World”, zaś dwadzieścia lat później w roku 1903 założył szkołę dziennikarską przy Columbia University. Należy przypomnieć, że z Jego pomysłu szaty graficznej korzystają dziś chyba wszystkie gazety i czasopisma także media internetowe.

Ciekawostką niech będzie także to, że jest On jedną z osób, które przyczyniły się do wybudowania Statuy Wolności w Nowym Jorku. Pamiętajmy także, że to Jemu zawdzięczamy fundację nagrody swojego imienia, która przyznawana jest od roku 1917 w dziedzinie dziennikarstwa, literatury i muzyki. W życiu tego jakże zasłużonego dla światka dziennikarstwa, nie zabrakło także ciemniejszej strony życia. Światem biznesu rządzą twarde często nieludzkie prawa, podobnie jest i w świecie mediów, a w czasach kiedy przyszło żyć i pracować takim ludziom jak Joseph Pulitzer było to chyba nader widoczne.

Do sprzedaży prasy wykorzystywano dzieci głównie kilku, kilkunastoletnich chłopców, którzy zarabiali na życie roznosząc po mieście prasę. Małych gazeciarzy zatrudniał także Pulitzer, a jak się miało okazać, dzięki próbom zarobienia na swoich młodocianych pracownikach, doprowadził do wielkiego strajku gazeciarzy w 1899 roku. Bywało, że chłopczyk czy dorastająca dziewczynka byli jedynymi żywicielami rodziny, dzieciaki wstawały o świcie, kupowały od hurtowników gazety i rozbiegały się po mieście, każda nie sprzedana gazeta to strata dla samego gazeciarza. Ci najlepsi mogli sprzedać do 100 gazet dziennie, jednak tych szczęśliwców których miesięcznie zarobek mógł wynieść nawet 15 dolarów było niewielu. Za tą kwotę mogli wspomóc rodzinę, kupić buty czy nawet opłacić miejsce w noclegowni. Ci najsłabsi zarabiali w przeliczeniu na naszą walutę około 300 złotych miesięcznie, było to bardzo niewiele, ale przynajmniej pozwalało to przeżyć z dnia na dzień.

Wojna dobrym towarem dla prasy;

Konflikt zbrojny Hiszpanii z Ameryką (1898), stał się dobrym produktem. Gorące tytuły artykułów, wykrzykiwane przez małych gazeciarzy przyciągały ciekawskich. Gazety coraz lepiej się sprzedawały. Pazerny potentat prasowy z duszą biznesmena jakim okazał się być Pulitzer, postanowił zarobić jeszcze więcej, kosztem tych bezbronnych. Pakiet 100 gazet który kosztował do tej pory 50 centów, został podniesiony do ceny 60 centów, co zmniejszyło zyski dzieci o 20%. aby nie doszło do przejścia młodocianych pracowników do konkurencyjnych wydawnictw, Pulitzer porozumiał się z właścicielami gazet by i oni podnieśli swoje ceny o tą samą wartość, było to brutalne, nieuczciwe posunięcie, i wkrótce miało to zdecydować, o podjęciu strajku, którego przywódcą miał zostać niewidomy na jedno oko dzieciak Louis Ballat, był odważnym, rozsądnym młodym człowiekiem a przy tym dobrym mówcą potrafiącym zaskarbić sobie zaufanie towarzyszy niedoli. Postanowił że delegacja strajkujących uda się do Pulitzera i podejmie rozmowy, ten jednak nie podjął dyskusji. Walka trwała długo i trudno powiedzieć, że w końcu dzieci zwyciężyły z magnatem prasowym. Wiele jest opracowań, które szeroko opisują tamte wydarzenia, jest jednak w tym dramacie coś co zastanawia. Z jednej strony człowiek ten potrafił doprowadzić do wybudowania symbolu demokracji i wolności jaką jest statua witająca przybyszów z całego świata. Potrafił także ufundować nagrodę, którą przeznacza się dla najlepszych dziennikarzy i artystów, z drugiej zaś strony, był nieczułym na ludzką krzywdę kapitalistycznym biznesmenem, który nade wszystko widzi swój interes i tylko to, nic innego dla niego nie istnieje… Skoro tylko tak i dzięki takim posunięciom można budować wielkie interesy, to powiem na koniec – Boże jak to dobrze, że mam tak niewiele, a nawet z tym co mam uważam za stosowne się podzielić… – Głupie, naiwne pewnie wszyscy powiedzą, cóż, niech tak będzie, ja jednak przy tym pozostanę.

Ps. Po przeczytaniu historii walki biednych dzieciaków, nawet amerykański symbol wolności i demokracji wydaje mi się jakby mniejszy i jakby bardziej szary. Czy mam rację ? Pewnie nie, jednak zdania nie zmienię. Bogactwo za wszelką cenę, pozycja to nie dla mnie… Zbliża się północ, słychać bicie dzwonów; „Za zdrowie pań panowie”, bo to już nowy 2018 czy szczęśliwy?

_______________________________

Warto poczytać;
http://www.eioba.pl/a/5m7k/strajkujace-dzieci-na-ulicach-wielkiego-miasta
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_gazet_USA_pod_wzgl%C4%99dem_nak%C5%82adu
https://pl.wikipedia.org/wiki/Joseph_Pulitzer
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_ameryka%C5%84sko-hiszpa%C5%84ska

Autor: Tadeusz Puchałka

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*