Kopciuchy nie takie straszne

Takie same budynki, kominy, kotły i paliwo – a efekty różne jak dzień i noc! Wła­ści­ciel komina po lewej pali czy­sto – zobacz, ile w nim sadzy i dymu (tak, wła­śnie trwa roz­pa­la­nie!). Wła­ści­ciel komina po pra­wej też wła­śnie rozpala. / Źródło: CzysteOgrzewanie.pl

No to nadszedł czas na obrażanie poczciwych kanałów wydechowych zwanych niegdyś kominami. – Zwyczaj zmieniania nazewnictwa niektórych rzeczy a także grup społecznych znany jest nam od jakiegoś czasu, i nikogo on nie powinien już dziwić.

Pamiętamy jak to pobożne staruszki nazwano moherami, a tych co to ośmielają się wychwalać cnoty takie jak patriotyzm, godność czy szczycenie się wiarą, nazwano po prostu ciemnogrodem. Moda na poniżanie jakby nie nasza i nie z naszej jakby śląskiej kultury się wywodzi, nie czas jednak nad tym się rozwodzić skoro na tapecie mamy teraz brudasa zwanego kiedyś węglem po którego spaleniu wydobywa się owym kopciuchem czyli kanałem wydechowym mieszczącym się na dachu naszego domu do atmosfery kilka co najmniej szkodliwych pierwiastków dla naszego zdrowia, o czym zapewniają spece od walki z normalnością… Sorry taki mamy klimat chciałoby się powiedzieć, i trudno sobie wyobrazić dach polskiego domu bez wspomnianego kanału odprowadzającego spaliny naszych kotłów.

Co zrobić by nasz stary ale jeszcze całkiem jary piec CO w kotłowni, mógł sprostać wymogom tak zwanych obrońców środowiska naturalnego, wszak kocioł na oko mógłby nam służyć jeszcze kilka lat i szkoda staruszka wywalać na złom.

Synek jak chcesz coby ci dobrze gorało skłodej łogyń z wiyrchu;

Bo tego uczyli kedyś w szkole, a staroszek mioł na myśli proces spalanie zupełnego lub całkowitego, czego niestety dziś się nie uczy.

Pouczała starka podówczas młode pokolenie dorastających niepokornych. Niewiele ktoś sobie robił podówczas z dymu i smrodu wydobywającego się z komina. Nie było w tych czasach UE ani ekologów toteż problem ten był nieznany, rozsądnemu gospodarzowi zależało by przede wszystkim możliwie dokładnie spalić wszystko to co wsadził do żeleźnioka. Okazuje się, że rady i nauki naszych starzyków stały się przedmiotem badań wielu technologów, badaczy tego kopcącego problemu także dziś.

Doszukując się źródeł mających pomóc nam w rozwikłaniu naszego problemu z pewnością odnajdziemy wiele opracowań mówiących o tak zwanym czystym spalaniu paliwa takiego jak węgiel czy drewno.

Na stronie internetowej (Jak palić czyściej węglem i drewnem) autor artykułu „Czyste Ogrzewanie – ekonomiczne spalanie węgla i drewna tłumaczy iż odpowiedzią na pytanie co zrobić, by efektywnie, i możliwie dokładnie dopalić wszystko co znajduje się w palenisku jest odwrócenie procesu spalania do góry nogami, czyli jak pamiętamy z lat młodości to samo doradzali nam nasi dziadkowie. Rozpalając kocioł od góry informuje autor artykułu, paliwo podgrzewane jest wolno, zaś gazy palne nie uciekają w kanał komina, po drodze natrafiają na warstwę żaru, i tam następuje ich dopalanie w wysokiej temperaturze. Tak spalony dzisiejszy „kopciuch” czyli węgiel nie stwarza zagrożenia w postaci dymu i smrodu… Czy to możliwe? Oczywiście tak, mało tego, prawidłowe spalanie w starych kotłach nie ustępuje w ogóle jakości spalania w kotłach najnowszej generacji, co jest pokazane na wykresie wyżej podanego źródła.

Ważne jest także odpowiednie dawkowanie paliwa. Wrzucanie nadmiernej ilości węgla czy drewna na rozżarzone węgle, powoduje jak wiemy początkowe zadławianie się płomienia a przy tym wzmaga się emisja spalin.

Główne zalety spalania węgla od góry to -50 – 80% niższa emisja pyłów, ok. 1/3 oszczędności paliwa, zaś załadowany do pełna kocioł nie wymaga naszych częstych odwiedzin kotłowni. Prawidłowe spalanie a więc odpowiednie dawkowanie paliwa daje oszczędności opału rzędu 30%.

Warto zajrzeć do wyżej podanego źródła celem głębszego zapoznania się z tym tematem. Na koniec kilka wskazówek prawidłowego opalania parowozów z roku 1930;

[…] „Obfite dymienie wskazuje na niezupełne spalanie paliwa, a zatem na jego stratę.

Dymienie powstaje z braku dostatecznej ilości powietrza, kiedy dym jest czarny lub czarno – żółty.

W razie całkowitego spalania, dym ulatniający z komina jest prawie niewidoczny. Należy więc dbać o to aby miejsca, na które dorzuca się świeży węgiel były należycie rozżarzone, dorzucać węgiel niedużymi dawkami i rozrzucać go cienką warstwą po całym ruszcie” […]

Widzimy więc, że temat prawidłowego spalania znany był od dziesięcioleci, a tak naprawdę proces spalania w kotle parowozu niczym nie różni się od spalania w naszych przydomowych kotłach. Niezrozumiałe jest dlaczego miast prowadzić spotkania uświadamiające społeczeństwo o prawidłowym spalaniu węgla czy innych paliw dostosowując się do wymogów ochrony środowiska, wprowadzono zakaz palenia w niektórych województwach nawet drewnem, czyżby znów łatwiej było postawić na drodze znak zakazu miast załatać dziurę w asfalcie? Być może niezbyt to trafne porównanie, tak czy inaczej doświadczenie życiowe uczy, iż decydenci niewiele sobie robią ze społeczeństwa, ważne by sąsiadom było dobrze. Co do oskarżonego mianującego się „Flotokoncentratem”, który objęty został zakazem spalania, zastanawia fakt, dlaczego kiedyś z kopciucha, w którym spalano tenże produkt wydobywało się o wiele mniej czarnego dymu aniżeli z ze spalonego węgla, może nie o niską wartość tego produktu chodzi a złe lub dobre jego spalanie? Są i tacy, którzy upierają się przy tezie, że wystarczy tylko ów niesławny produkt nieco wzbogacić, co nieznacznie miałoby podrożyć koszty sprzedaży, i mielibyśmy paliwo zgodne z normą, można tak sobie bywać i gdybać, czas płynie, a ludziska marzną, lecz co to kogo obchodzi… Wystarczy przecież tylko pstryknąć i gaz płynie, a ciepełko błyskawicznie otoczy nasze domowe gniazdko, do czasu jaśnie państwo, do czasu, bo to nie nasze źródło i nie nasze bogactwo.

Źródło;
https://pl.wikipedia.org/wiki/spalanie_całkowite
https://pl.wikipedia.org/wiki/Spalanie_zupełne

http://czysteogrzewanie.pl

Tadeusz Puchałka

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*